sobota, 21 czerwca 2014

2. Każdy początek jest niezręczny.

Ani się obejrzałam, a już siedziałam w reprezentacyjnym autokarze w drodze do Krakowa. Nie wiem sama do tej pory jak udało się ojcu zmusić mnie do tego bym spędziła prawie całe lato z tymi bydlakami. Ba! Nawet nie mam pojęcia jak udało mu się załatwić mi ten wakat. No ale cóż, nie wnikam. Mam być tu profesjonalistką, a nie nafuczoną babą, której nikt nie lubi. Choć wiem, że i tak nie będą mnie lubić. Mnie się nie da lubić. Taka już jestem.
- przepraszam pani doktor- ktoś puka mnie w ramię z tyłu, a ja jak rozwścieczony byk odwracam  się do mojej ofiary.
- słucham?- rzucam oschle.
- może by pani się poznała z nami?- mruga do mnie wysoki koleś z odstającymi uszami.
-a może nie?- marszczę brwi.- jestem tu żeby was leczyć, a nie kolegować- wzruszam ramionami.
- ale my tak bardzo prosimy- za chwilę pojawia się koło niego dużo mniejszy, taki chłoptaś mały, blondynek.
- przykro mi, ale chcę wypocząć- mówię i zakładam na swoje uszy słuchawki od Ipoda. W ogóle co przyszło im do głowy? Poznawać się będą ze mną! Pajace. Prycham jeszcze cicho pod nosem i układam się do snu.
- budzimy się- delikatnie stuka w moje ramię trener co odwzajemniam uśmiechem.
- dziękuję - mruczę i przeciągam się jeszcze. Sprawdzam czy mam wszystko w torbie i jestem gotowa do wyjścia. Podjeżdżamy pod duży hotel, a siatkarze z autokaru wysypują się niczym wykałaczki z pudełeczka po jego przechyleniu. No stado bydła. Najgorszy jest ten z odstającymi uszami i drugi wielki, nie wiem wołają na niego Bociu, także nie wiem, może jest jakoś spokrewniony z bocianem. Chociaż nie wiem jak takie wielkie coś może oderwać się od ziemi. Dobra koniec tych hejtów.
-o a to nasza nowa pani doktor- podchodzi do mnie jakiś pajac z kamerą.
- przepraszam, mógłby pan mnie nie nagrywać?- pytam dosć chłodno.
- jaki pan?!- krzyczy- Krzysiek Igła Ignaczak jestem!- wyciąga do mnie rękę i szczerzy się niemiłosiernie.
- Zuza- uśmiecham się do niego, bo ten człowiek wysyła takie pozytywne emocje, że nie sposób tego nie zrobić.
- jak ci się podoba w tym naszym gniazdku?- wyłącza kamerę i bierze mnie pod rękę gdy idziemy do hotelu.
- na razie znam ciebie i trenerów, więc nie wiem- wzruszam ramionami i rozglądam się z przerażeniem wokół. A tam jeden z drugim na zmianę się przepychają, kłócą, kopią lub robią jaja z drugiego.- tu jest tak zawsze?- pytam Krzyśka.
- czasem jeszcze gorzej- śmieje się do mnie, a ja wybałuszam oczy.- no serio ci mówię Zuzka, cyrk na kółkach momentami.
- Jezu- wzdycham.
- wystarczy Karol- śmieje się kolejny wysoki pajac do mnie i wyciąga rękę.- Karol Kłos.
- Zuza Radziszewska- odwzajemniam uścisk, a po chwili blondyna nie ma.
- on tak zawsze- to Karollo, mistrz selfie i tak dalej, kumasz czaczę nie ?- mruga do mnie Igła.
-yhmm-kiwam tylko głową. Po długim czasie przepychanek przy recepcji dostaję upragniony klucz i udaję się do pokoju. Tam rzucam się na łóżko i o mały włos nie udaje mi się rozpłakać. Dobra Zuzka ogarnij się, przecież są mili. Zbieram się i lecę pod prysznic, bo po tej podróży z Warszawy do Krakowa ani trochę nie czuję się komfortowo. Owinięta w biały, puchowy ręcznik wychodzę po ubrania.
- Piter słuchaj bo zabra...- do pokoju wpada chyba najprzystojniejszy z nich wszystkich.
- nie jestem Piter- składam usta w linijkę, a on lustruje mnie wzrokiem od góry do dołu.
- przepraszam- przeczesuje włosy.
- nie no spoko, nic się nie stało- uśmiecham się nieznacznie, a on podaje do mnie rękę.
- Michał jestem,kapitan, a ty chyba Zuza? Nasza nowa pani doktor?- patrzy mi w oczy a mi miękną kolana. O bogowie! Toż to Apollo!
- tak, będę, to znaczy jestem waszym doktorem- kiwam- ale teraz pozwolisz, że się ubiorę?
- oj, no tak- facepalm- przepraszam cię za to najście i w ogóle, ale nie jestem bardzo ogarnięty w tych pokojach na razie.
- widzę- śmieje się, a po nim został już tylko piękny zapach perfum. Szybko ogarniam się i dostaję sms'a od trenera, że nie chce mi przeszkadzać i że kolacja o 17. Mam jeszcze trochę czasu więc postanawiam wyjść na balkon i zapalić. Normalnie tego nie robię, ale to nie jest normalna sytuacja. Jestem tu sama ze stadem facetów, którzy myślą chyba, ze są na wycieczce szkolnej i zachowują się gorzej niż gimnazjaliści. Nawet nie wspomnę co robili w autokarze, bo to się w głowie nie mieści. Ojcze w coś ty mnie wpakował.

Mija trzeci dzień mojego obcowania z kadrą i w sumie już ze wszystkimi się zapoznałam. Nie wygląda to teraz tak strasznie jak rzeczywiście wyglądało na początku. Powiedzmy, że zaczynam akceptować ich odchyły i różne inne skrzywienia. Jutro mecz z Brazylijczykami. Ignaczak właśnie skończył mi opowiadać o tym kto jest najgroźniejszy u kanarków, kogo się boimy, a kto jest teraz w słabszej formie. Hala w Krakowie prezentuje się przepięknie. Kurek co chwilę chodzi i aby się zachwyca, przez co nie zauważa krzesełka i po chwili leży jak długi na boisku.
- brawo!- krzyczy Winiarski- mistrz normalnie.
- spierdalajcie!- fuczy ze złości Bartuś i zaczyna zbierać swoje manatki. Ponownie wracam do rozmowy z Krzysiem, lecz mój spokój nie trwa zbyt długo. Trening się skończył i zaczyna się.
- Zuzka masz chlorek?- pyta się Karollo, a ja mu go podaje.
- Zuuuuza, przykleisz mi plastra ?- jęczy Zatorski.
- pani doktor ja zaraz umrę, chcę tejpa- Fabian leży na podłodze.
WARIATKOWO.



_______________________________________
hej cześć i czołem. Nie wiem co to jest, ale to chyba rozdział. Brnę dalej. Zobaczymy.
Cieszymy się z wygranej, a co ! :)
buziaki !!!!